Przejazdem

Prozaiczny placyk
więzień połamanych ławek
lichoty krzewów
stary bruk z kocich łbów
odporny na tumult
jarmarków

i doraźne naprawy
samorodnych majstrów
zastygł w południowej
duchocie lipca

stoisko z krajkami
niewrażliwe na zmiany
jak sztuka ludowa
i nieokrzesana gospoda
na drewnianych
podporach

z radosnym epizodem
na kominie starej mydlarni
bocianim gniazdem

stoicki piwoszy portyk
dzisiaj milczący
nie dowieźli

kara na miasteczko
sobota z upałem
nagła zapaść
targów i kramów

cisza skwierczy
jak skwarek
na patelni
skwaru

tylko dwie babiny
w tutejszych chustach
obgadują własne życie
z aniołem pańskim

jest jeszcze pompa
wody pomnik
zardzewiały klucz
do podziemi

gołębie nostalgii
dziobią w pyle
czas zapomniany

miasteczko miraż
wyrwane z drogi
z lichym obłokiem
i wilgą deszczu