Ogród

mokre rękawy
uległego kimona
zapach ogrodu
czemuż smutek jesienny
gdy woła zmierzch czerwcowy

budzą się liście
na dźwięk cytry
czar padł na flety
wypełnione drżeniem
pawilon otwiera tęsknota
dymy kadzideł sandałowych
porcelanowy promień

porzucony kamień
w geometrii pejzażu
sekret wody bez brzegu
przenika rosą westchnienie
stawu obecność szept ryby
schylony wiatr sosny
nad wyobraźni źródłem
świeżość otwartej peonii

łagodny żwir pod stopą
przypomniał mistrza Rikyū
w krzyku dzikiej gęsi
ubóstwo herbaty
w zadumie jętki
wieczność irysów

opar księżyca
w objęciach wistarii
serce rozchylił