Krąg rozmarzonych
sukni flamenco
wieczór był długi
z rytmem tłumu
bijącego w bębny
na placyku
przewianym bryzą
pustynnego żaru
grzechotały
kastaniety obcasów
piękno południowych twarzy
rozpalało ogniska źrenic
moje ciało
w tradycyjnym balu
znajdowało własne
bicie bongosów serca
tancerek włosy
grzywy pożądania
i bioder falowanie
obejmowały fale
koronek
wiosenna fiesta
rozjarzyła kandelabry nieba
porwany temperamentem
płynąłem w objęciach
wolnocłowej strefy
pierścień odjazdu
włożony na palec
zostawił karmin
czułego wschodu
miraż flamenco
na ustach Ceuty