Mówią już pora drzew w sadach
zmęczone słodkim ciężarem
zrzucają nazwy przypisane
smakom zapachom i barwom
a przecież wczoraj niedawno
kwiat pyliły towarzyszki blasku
złocisty motyl krążył wysoko
nad urodzajnym pejzażem sadu
nam dojrzewały głowy do laurów
z radosnej łąki u kolan koniki polne
i Fauna beztroskie ambrozje
teraz szorstkie podmuchy rzeźbią
lodową przejrzystość powietrza
w odległość nierozpoznaną
w majestat obcy i niewidzialny
w pustkę wypełnioną martwą naturą
zakochaną w muzeach
na wyświechtanym półmisku sadu
usypiają kształty aby dać oku czas
na wybór wybornych smaków
dojrzały fiolet na twoich dłoniach
kusi motywem impresjonisty winnic
w tle pozostają ażury astrów
kruchość altany podbita liściem
i biegające za chmur kapotą
psy myśliwskie