Znajomy stukot
kół do nikąd
pośpieszny przemknął
wzdłuż cmentarza
staruszka z słojem
po truskawkach
idzie ostrożnie
niosąc wodę
potem dość długo
w nim układa
bukiecik astrów
wszak dziś rocznica
wyżyć z niej trudno
wojskowa renta
serca blizny
płomyczek świeczki
drży wspomnieniem
nalotów września
gruzem domu
jak stare drzewo
w pustym sadzie
stoi schylona
ponad darnią
z bolesnym licem
w korze zmarszczek
i słucha ciemnej
mowy wiatru
o kopciu naszej
lampy czasu
zeschłym listowiu
strzępach gazet
niewiernych jutrach
waśniach zdarzeń
o pojednaniu
grudy z grudą