Zgarbiony upałem ogrodnik
dźwiga spękane stągwie
oranżerii ogień na dłoniach
z kuszącej majoliki zbiera
chłodną glazurę cienia
wodą z gumowego węża
spłukuje pospieszne kroki
i zgrzebność zwiedzających
otwiera stare księgi
spisane traw arabeską
przed cieniem sułtana
kwietną gazalą w ażurach
czerwonej twierdzy
ciemnieją studzien srebra
kastylijską mową
nabite grynszpanem armaty
osypują w gaje oliwne
alkazaby bezczynność
w arkadach światła
urwane gitary dźwięki
kuszą zwinną jaszczurką
wszeptują ulotne znaki
w alabaster fontanny
w marmury pejzażu
tęsknotę seraju
płomień flamenco
w której komnacie
do miłosnej strofy
biło skradzione serce
do kresów zielonych
słowika i nocy
między cyprysami
strażnice studzien
snują wątek baśni
o spełnionym pięknie
w słodkich akordach
czerwonego wina
arabskie pufy
oblega zmęczenie
tylko serca kastaniety
wciąż biją niespokojne
gdy nad Granadą
powiewa w zmierzchu
złoty półksiężyc