Dzisiaj w czasie
wieczornej zmiany obrusa
stół do mnie zagadał
mówił coś o kleksach
rodzinnych obiadach
głosach zapomnianych
o blacie porysowanym
stalówką minionej epoki
o pamiętanym kałamarzu
sami robiliśmy wtedy próby
z fioletowym inkaustem
barwiąc wodę wkładem
z chemicznego ołówka
taki kolor dziś nędzny
kojarzy się z urzędem
i pychą władzy
mówił że stał zawsze
w jasnym pokoju w dużym
poniemieckim mieszkaniu
a teraz mieszka w kuchni
jakby zdegradowany
w ciemnych rejestrach
gotowanych warzyw
i upływającego czasu
w dekadach
wychodzących
z politury blatu
niepokoją szepty
o powrocie do domu
i wspólnej
codziennej kolacji
długo jeszcze
w noc wigilijną
po łamaniu opłatkiem
słyszę pod białym obrusem
nostalgiczne gderanie
o naszej przyjaźni