Porwany pióropusz piany
pokrytej tłustymi glonami
brunatnej biskajskiej skały
trzepocze koniuszkiem serca
podszytym strachem
jeszcze przypływ skubie żwirowisko
pogruchotane piszczele półwyspu
szczątki skrzynek rybackiej profesji
przegniłe strzępy sieci butelki
wplątane w kołtun przyboju
rozległe pobojowisko sztormu
z legendami okrągłego stołu
wracającą mewą w odmęty
w sztormowym ubraniu
skulonych pod wiatrem
morskich traw oceanu
garbate sosny na wachcie
nasłuchują celtyckiej mowy
diabelskim skowytem
blaszany kurek trzepocze
na dachu kapliczki łupkowej
i słychać śpiew muszli
o sztuce pożegnań
w zamazanym solą wraku
klepek smoliste drzazgi
wbite w olejny obrazek
wykrwawiają widnokrąg
w bretoński zmierzch