Pod chmurą jak gwiazdą ciemną
wyspy zwalisty spękany czerep
szkielet epoki na osła grzbiecie
leniwą ścieżką oliwek srebrem
pod nogi zdradzone żwiry Hellady
zgiełk szorstkich języków zwady
bladym cieniem pnącego zielska
monologiem ostów odeonu
wciąż słyszę dźwięki zaszyte
w szorstkim kanonie kamienia
perspektywę czasu przepadłą
w palecie parnego powietrza
i burzowe krople południa
dziurawiące spłowiały pejzaż
homerycką frazą nawały
pajęczyna araukarii błysnęła
szmaragdową wolutą wody
światłocieniem gromu
okryła portyk refleksji
filozoficzną tęczą
pod cykladzką fasadą
zaszumiała eposu greka
kolumny klęczą