Pukam do siebie

Ernestowi Bryllowi

Wciąż pukam do siebie
nikt nie otwiera
czyżbym w sen zapadł
umierał
kołaczę wołam w
końcu pisnęła
mysz moja zmora
słuchająca ciszy
a to myśli żeglują uparte
płyną wciąż nurtem
bliższe i dalsze
wodami mijają brzegi
dnia codziennego
toczone garbami drogi
górą doliną niewierną
kołaczą brukami życia
a pukania do siebie
nie słychać
tylko nocami po cichu
jak chrobot myszy
gdy zapisuję drogę trwania
wtedy słyszę pukanie
ale czy warto otwierać
i tak zostawię wszystko
chociaż niknę powoli
nie pora jeszcze
umierać
ale kto wie
jak z oddechem
niepewne wszystko
więc pospiesznie do wiersza
upycham przeżyć dobytek
i wtedy nowo narodzony
otwieram oczy
żeby mnie
świat nie zaskoczył
i widzę znów siebie
a świadomość doskwiera
że obcość świata dociera
częściej niż szczęście
z bliskim rozmowy
wciąż pukam do siebie
z jałmużną marzenia