Mosiądze

Na werandzie starego domu
w drodze do tropikalnego portu
spotkałem drobiazgi przeszłości
stary kompas pamiętający
być może korsarski pokład
i siekierę pod magnesem
wróżbę niepewnego celu

był także gwizdek
mosiądz pokryty śniedzią
przynależny świstom trapowym
rozkazom na przekór
burzowym wiatrom

leżał na suknie spłowiałym
okrywającym drewnianą skrzynię

obok sekstant w rudym pudełku
jak w trumience z hebanu
w przydymionych szkiełkach
zapomnianych marszrut

także na strzępie mapy
podobna do fletu luneta
o innej kapitańskiej pisał
Zbigniew Herbert poeta
ukrywając w niej światy
z błękitu i szafirowych
łusek wody*

ta zbyt zaśniedziała
aby świecić w głowie
wizjami przeszłości
miała soczewki pokryte
bielmem soli oślepłe
w długich rejsach

teraz atrybut bezkresu
niedokończonej żeglugi
wiecznych eskapad

była także szekla
ciężka od sztormów
zbratana z brasami
i dla mnie braterska
z miłości do oceanów
kupiłem ją także
za grosz atolu

  • w wierszu Zbigniewa Herberta Luneta kapitana :
    … widać tylko dwa niebieskie pasy –
    jeden ciemnoszafirowy,
    a drugi błękitny.