Nasza dzielnica

Niechciana w gotyckiej mowie pisana
nasza dzielnica niby dla nas ubogich
prosto z wagonów towarowych
w tych pociągach przyjechały
ocalone profesorskie togi
wszystkie muzy wygnane
z hetmańskich wałów
uniwersyteckich katedr
parnasowe filary
plewiące z umysłów chwasty
nie było łatwo o cud
nad Kłodnicą
dla człowieczeństwa podobizn
chyłkiem skradały się
ubeckie cienie kibitek
wykradając po kryjomu
mądrość naszych domów
strażnicy olimpijskiego światła
wymieniać nazwiska łatwo niełatwo
pominąć zapomnieć przeoczyć
tamten czas co nas zauroczył
więc jest wszystkich pamiętanie
za odkrywanie sztuk wszelakich
budowanie świata wyobraźni
ars bene dicendi
z niejednej szkoły na medal
wiersze w serca kajetach
sztuka na szkolnych wertepach
i tamten czas dla nieletnich
poprawność siermiężna
nad rzeką zbrukaną węglem
wąskotorówką wczesnej nędzy
i perspektywą podwórka
gdzie dziurawa piłka
niedomknięta okiennica
na intelektualne fasady
z księgarnią na rogu serca
szkiełkiem mędrca
z lwowskim bałakiem
bliskich sobie ludzi
spłacają dziś wnuki