Londyn to wspomnienie
średniowiecznej twierdzy
kasztanów halabardy
wbite w błota Tower
Trafalgar Square
zamglone maszty
w nadbrzeżnym barze
krąży wyspa skarbów
szczęśliwa butelka
z sekretną mapą czasu
kufle piwa
pochylają ławy
mahoniowe klipry nocy
na ścianach pajęczyna
zapomnianych zdarzeń
południk zerowy
pod dziobem nowiu
odpływ zostawia
łuskę brzegu
znużony kilwater
wracającej barki
co zabierze
w rozliczeniu z nocą
szaf grających lustra
wypełnione żalem
spływające w dół rzeki
prześwitujące miasto
muzykę na wodzie
pod batutą zegarów
zapalmy latarnie
na uśpionych burtach
dla pamięci miejsca
i marynarskiej pieśni
wątek odległy refrenu
szarpie takielunek duszy
migotliwym strumieniem
zdarzeniem wyśnionym
idzie przez pokład
portowej wachty
za mgłą poranka
gwizdki zaprzeszłe
karawel spieszących
do kresu cienia
oddajmy cumy
niewyczerpana jest
rzeka pożegnań
bezkres wody
zapomnienia