Zeszła z obrazów
zdziwiona że ich tak wiele
w życia ramach płowiało
że kreacje jakby przebrzmiałe
gdy głównie suknie
z boleści szyte
błękitne ściany rozchwiały
wychyloną z temperamentu
oziębłość siermiężną
przykutą do dzieciństwa
z Coyoaćan
ułuda dorosłego życia
pełna emocji i buntu
w samotności ukryta
w języku nahuatl
kwiatów i pieśni
w oprawie pamięci
kokard i koronek
pod pieczęcią
cierpienia
w muzeum wspomnień
pasteli lalek i bibelotów
na Londres dwieście
czterdzieści siedem
znów gotowa do lotu
w obrazach marzeń
z błękitu wzięta
Frida Kahlo