W duszną noc czerwcową
z świerszczy szczodrym vibrato
przez zasłon żorżetę nagle ćma
zniewolona tęsknotą do blasku
zawieszona między życiem a śmiercią
między księżycem i chwilą płomienia
przepada czyjaś dusza w czerni
zwiastun prawdy o odchodzeniu
w kole refleksów na ścianie
pod starym kloszem lampy
srebrzysta kaskada pyłu
opada na skrzydła światła
bezradna w szklanej matni
rozpyla chwilę ostatnią
w pożegnalnym wersie
przesądne ćmy epitafium